poniedziałek, czerwca 16, 2014

Notting Hill - minęło pół roku.


Mój kolejny cel na mapie Londynu to miejsce, które widziała pewnie większość z Was w filmie, pod jakże zaskakującym tytułem, "Notting Hill". Spacerowałam więc ulicami, po których, możliwe że kiedyś chodziła Julia Roberts albo Hugh Grant. Muszę przyznać, że domy w tej dzielnicy wywołują duże wrażenie. Ciągną się kilometrami i wszystkie są w pastelowych kolorach. Żyje się tu jak w bajce. Niedaleko duży park, ciche małe uliczki, tylko na Portobello Rd. tłumy turystów.

To jednak nie wszystko o czym chcę napisać. Dotarło do mnie, że spędziłam tu już ponad pół roku. Przyjechałam tu z myślą, że zostanę na dwa miesiące, góra trzy i wrócę do domu. Życie potoczyło się jednak zupełnie inaczej. I teraz stoję na kolejnym rozdrożu, bo dalej nie wiem gdzie mnie los poniesie i co się wydarzy w najbliższych miesiącach. Jedno jest pewne - ten wyjazd zmienił mnie całkowicie. Nie przypuszczałam, że taka podróż, do miejsca, które nie różni się bardzo od Krakowa, będzie miała tak ogromny wpływ na moje życie. A jednak tak się stało. 

Oczywiście wszystko zmieniało się z czasem, a zmiany zaszły ogromne. Począwszy od mojej diety (przestałam jeść mięso przez kilka miesięcy), po moje postrzegania świata i moich celów życiowych. Czuję, że teraz jestem zupełnie inną osobą. Dostrzegłam rzeczy, których wcześniej nie widziałam mimo tego, że cały czas były przed moim nosem. Nabrałam perspektywy i chyba w pewnym sensie dojrzałam. Mimo tego, że jeszcze nie wiem dokładnie czego w życiu chcę, powoli zaczyna kształtować się ścieżka, która wydaje się być tą odpowiednią. 

Nie wiem czy to miejsce tak działa na ludzi, czy życie z dala od swojego normalnego świata i znajomych. Jeszcze zostaję w Londynie ale już mogę powiedzieć, że wyjazd tu, to jedna z lepszych i  bardziej przerażających decyzji jakie w życiu podjęłam. Więcej na ten temat napiszę gdy nadejdzie czas pożegnać się z moim brytyjskim światem.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz